Stwardnienie rozsiane: w końcu skuteczna terapia?

Stwardnienie rozsiane to choroba objawiająca się właśnie tym, że układ immunologiczny progresywnie niszczy mielinę, która chroni nerwy w mózgu i rdzeniu kręgowym.

Otoczka ta ma również znacznie dla elektrycznego przewodzenia impulsów nerwowych. Kiedy więc zostaje zniszczona, impulsy elektryczne przestają krążyć od neuronu do neuronu. Konsekwencją może być paraliż, a nawet ślepota.

Prof. Stephen Miller, główny autor badania, mówi: - Nasza terapia zatrzymuje aktywną odpowiedź układu immunologicznego i zapobiega aktywacji nowych komórek odpornościowych. Oznacza to, że funkcjonowanie układu odpornościowego pozostaje normalne.

Próba kliniczna w fazie I została przeprowadzona na 9 pacjentach niemieckich. Badacze posłużyli się ich białymi krwinkami, aby wprowadzić miliardy antygenów mielinowych od organizmów pacjentów, aby ich układ odpornościowy rozpoznał je jako nieagresywne.

Aktualne terapie dezaktywują układ odpornościowy sprawiając, że pacjenci są narażeni na raka i różne infekcje.

Przeprowadzone badanie jednak jest zbyt małe, aby móc powiedzieć, czy terapia zapobiega progresji stwardnienia rozsianego. U tych 9 pacjentów stwierdzono jednak, że im wyższa była dawka białych krwinek dysponujących antygenem, tym silniejsza była redukcja reakcji układu odpornościowego na mielinę. Terapia jest też dobrze tolerowana.

Naukowcy planują teraz fazę II, która określi, czy terapia jest skuteczna przeciwko progresji choroby. Stwardnienie rozsiane dotyka 2,5 mln osób na całym świecie, według WHO.